Omlet keiserschmarrn

Lubię deszcz.
Szczególnie nocą.
Nie ma nic przyjemniejszego, jak leżeć pod ciepłą kołdrą i wsłuchiwać się w bębnienie kropel deszczu.
Jeszcze bardziej lubię budzić się w taki posępny poranek i po krótkiej chwili konsternacji, zdać sobie sprawę, że nigdzie spieszyć się nie muszę.
O takim świcie wszystko jest jakby trochę lepsze.
Nawet omlet, który przeżywa chwile grozy na patelni, cudem staje się najbardziej udanym omletem jaki kiedykolwiek jadłem.


Składniki (na jedną porcję):
  • 2 małe jajka (albo jedno duże)
  • 3 łyżki mąki pszennej
  • 3-4 łyżki mleka
  • 1 małe jabłko
  • 1 łyżeczka cukru waniliowego
  • 1 łyżeczka brązowego cukru
  • masło
  • cukier puder do posypania

Jabłko obrać i cienko pokroić lub zetrzeć na plasterki.
Oddzielić białka od żółtek, żółtka utrzeć z cukrem, mlekiem i mąką, a białka dobrze ubić w osobnym naczyniu. Dodać kawałki jabłka do masy z żółtek, a na koniec dodać delikatnie białka i powoli wymieszać składniki.
Na patelni rozgrzać łyżeczkę masła, wylać masę i smażyć na niewielkim ogniu z jednej strony, aż spód się zetnie. Następnie zsunąć omlet na talerz i wrzucić go na patelnię na drugą stronę (jeśli się coś nie uda nie ma się co przejmować, bo to w końcu o to chodzi aby omlet był w kawałkach ;) ). 
Gdy omlet już będzie złocisty, pociąć go na mniejsze kawałki, przełożyć na talerz i posypać cukrem pudrem.



Miłego i mimo wszystko słonecznego dnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata | WS | x.