Dorosłość nie jest taka fajna

Całe dzieciństwo zostało daleko w tyle zapisane na kartach wspomnień. Świat dorosłych przekroczyłem z radością, długo czekałem na ten dzień. Jednak teraz zrozumiałem, że życie dorosłego nie jest wcale takie fajne.
Dorośli nie pamiętają, tego jak to jest być dzieckiem… Naprawdę nie pamiętają, wierz mi…
Ale o czym marzyli, będąc dziećmi?…Jak myślisz?..
Sądzę, że marzyli o tym, by w końcu dorosnąć…
Cornelia Funke 
Większość z nas zapomina jak to jest być dzieckiem. Szczerze? Sam nie pamiętam. Każdy z nas ma w sobie dziecko, tyle że moje zapadło w śpiączkę. Teraz, gdy jestem dorosły, wiem tak naprawdę, że tylko dzieciństwo oznacza prawdziwą wolność. Moje dzieciństwo skończyło się bardzo szybko, gdyż musiałem dorosnąć o wiele szybciej niż rówieśnicy. Mama w pracy, ojciec w ogóle się nami nie przejmował, więc to ja musiałem zajmować się siostrą i przejąć obowiązki domowe mamy. Plusem tego jest to, że w tym momencie potrafię zrobić wszystko i są to dla mnie rzeczy naturalne. Jednak będąc dzieckiem czas płynie o wiele wolniej niż nam dorosłym. Tempus fugit, wręcz nieubłaganie przyspiesza Czasem chciałbym być takim dzieckiem bez problemów. Chciałbym wrócić do tych czasów, kiedy to ramiona mamy były najbezpieczniejszym miejscem. Do czasów gdy jedyny ból, który znałem to pieczenie kolan po dobrej zabawie na podwórku. Oj tak, podwórko było odskocznią od wszystkiego. Choć jak teraz dobrze o tym pomyślę, to zawsze bałem się wracać do domu. Nigdy nie wiedziałem co tam zastanę - spokój czy wielką wojnę z pijanym ojcem. W pewnym wieku poznałem inny ból fizyczny. Bynajmniej nie był to klaps za dziecięce przewinienie. Odkąd pamiętam zawsze stawałem między mamą a starym no i obrywałem. Szczerze wolałem dostać ja, niż żeby mamie się coś stało. Ale nie o tym teraz. Znów wychodzi moja tendencja do skakania po tematach :)


Przed śmiercią zrobię ...

Każdy z nas wie, jednak nie każdy ma pełną świadomość tego, że życie mieliśmy, mamy i prawdopodobnie będziemy mieć tylko jedno. Ja wychodzę z założenia, że należy korzystać z życia póki można, bo potem będziemy mieć do siebie żal i pretensje, że mogliśmy coś zmienić dopóki biło serce. Dla każdego z nas ma to różne znaczenie: jednym wystarcza stabilna praca, kochająca rodzina czy domek poza miastem. Inni, którzy mają tzw. „motorek” w tyłku do pełni szczęścia potrzebują ciągłej adrenaliny. Poniżej przedstawię 10 rzeczy, które chciałbym zrobić przed śmiercią, aby na łożu śmierci powiedzieć sobie „tak, żyłem pełnią życia, spełniłem swoje marzenia”



Powalentynkowe myśli

Walentynki, absurdalne święto komercji. Jak co roku reklamy z miłością i serduszkami w tle, wystawy sklepowe z migdalącymi się gołąbkami otaczają nas i osaczają. Od tygodni widać było straszną nagonkę na Walentynki. Na blogach widziałem pełno wpisów, które mają nam pomóc przy wyborze prezentu w tym dniu dla naszej partnerki/partnera. Dlaczego w ten dzień mamy się kochać bardziej? Przecież kochać się powinno cały rok jak i również to okazywać. Taki dzień spędzania go tylko z partnerem sam na sam, można zrobić tak naprawdę codziennie. Wyłączyć telefon, razem wyjść do restauracji, zjeść kolację w domu, wyjść do kina czy zostać i zrobić maraton ulubionych filmów w domu, pod kołdrą z pizzą w ręku. Ważne jest, żeby poświęcić ten czas w 100% partnerowi. 
Ale nie o tym chciałem pisać. Skupię się na samym uczuciu jakim jest miłość. Jak wspomniałem nasza miłość do najbliższych nam osób powinna się urzeczywistniać każdego dnia. I nie wiem, dlaczego niektórzy twierdzą, że trudno jest zdefiniować miłość. Dla mnie oczywistą jest sprawą, że miłość to dawanie. Dawanie i obdarzanie. Tak jak przejawem asertywności czy zdrowego poczucia własnej wartości jest umiejętność przyjmowania pochwał i krytyki oraz umiejętność brania, tak przejawem miłości jest umiejętność dawania.



Domowa pizza

Dzisiaj kulinarnie. 
Natchniony zapytaniem jednego z czytelników o ciasto do pizzy postanowiłem takową zrobić. Co prawda jestem na diecie, ale w rozsądnych ilościach domowej roboty pizza nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Zapraszam zatem na krótką wycieczkę do Włoch.

Spód do pizzy z tych składników ma ok 30 - 35 cm średnicy:
  • 5 gramów suchych drożdży
  • 1/2 szklanki ciepłej wody
  • 1 1/4 szklanki mąki pszennej
  • 0,5 łyżki oliwy z oliwek
  • 0,5 łyżeczki soli
Ciasto wychodzi mniej więcej takie jak w pizzeriach (tych lepszych rzecz jasna)
Drożdże rozpuścić w wodzie i odstawić na ok 10 minut. Mąkę przesiać na stolnicę, zrobić "mąkowy" wulkan i wlać drożdże, oliwę i dodać sól. Wyrobić ciasto, które następnie umieszczamy w naczyniu (najlepiej plastikowym lub drewnianym) na ok godzinę - półtorej. W zależności od warunków czas może być różny, chodzi o podwojenie objętości ciasta.


© Agata | WS | x.