Nocna poezja

Sam na sam ze sobą, jak w klatce z dobermanem,
po co i dlaczego jestem swego losu kowalem?
Nie zmienię tego czego nie zrobiłem,
co powiedziałem i kogo skrzywdziłem.
O Ciebie walkę przegrałem, mało z siebie dałem?
Sam z bólem tu zostałem, wiem źle wybrałem.
Wartości nie doceniałem, sens życia utraciłem.
Zrozumiałem zbyt późno, me działania na próżno.

Sam na sam ze sobą, chwilami nie do wytrzymania.
Żyć dalej trzeba, emitować brak chęci poddania.
Wiarę zawsze trzeba mieć, choć czasem jej brakuje.
W końcu przecież się odmieni, każdy z nas się odkuję.

Ma psychika zmęczona, w sercu ciągle on.
Mam już myśli moich dosyć, nie radze sobie już z tym.
Co raz częściej o tym myślę jak zakończył to bym.
Często chce sobie ulżyć, wyskoczyć z okna mojego,
Nic bym sobie nie zrobił nie mam budynku tak wysokiego.
Ma dusza filozofa różne rozwiązania rozpatruje,
może duża prędkość czy substancja się otruje?
Te głupie myśli na nic bo w środku większa siła drzemie.
Chęć bycia znowu z Tobą ma dużo większe znaczenie.
Będę cały czas w to wierzył choć nadzieja matką głupich.
Co mi pozostało? Może dasz rade oczekiwanie skrócić?
Chce się z tym uporać, nie stracić życia przy tym. 
Musze walczyć o to by moc znowu być szczęśliwym.
Kocham Cie kurwa lecz to nie ma znaczenia.
Chcę się z Tobą spotkać mam Ci tyle do opowiedzenia.

Niedzieli ciąg dalszy

Nie ma chwili spokoju ... Codziennie radio, telewizja, gazety. Jedna "dziennikarka" z TV do nas: to jest wasza szansa na wytłumaczenie się. Przepraszam najmocniej, ale tłumaczyłem się policji a nie będę tego robił jakieś pożal się Boże dziennikarzynie. Czytając artykuły w internecie na niedzielny temat, łapię się za głowę i zastanawiam, co ludzie mają pod kopułami. Wymyślają niestworzone historie, coraz to nowsze wersje wydarzenia, a tak naprawdę nikt nic nie wie. Tym bardziej ja, czy któryś z mieszkańców. Nie czujemy się bezpiecznie we własnym domu. Komentarze internautów potwierdzają tylko moją teorię, że ludzie szukają sensacji i są debilami. A podawanie naszego adresu, bo jakieś ziomeczki chcą tu wpaść to już przesada.
Chciałem tylko się odnieść do wydarzeń, które miały miejsce w ciągu ostatnich 4 dni. Ja nie jestem w stanie się skupić na niczym. Mimo, że jestem niewinny to odbija się to na mnie.

Niedzielna "atrakcja"

Miałem dzisiaj napisać zupełnie o czymś innym, ale życie nie pozwala mi się w żaden sposób nudzić i zapewnia ciągłą dostawę adrenaliny. Pragnę dlatego podzielić się z Wami moją niedzielą z emocjami.
Godzina 10, dzwoni budzik. Leniwie przeciągam się na łóżku. Spoglądam przez okno - piękne wiosenne słońce, ptaszki śpiewają. Pozostaję w nim jeszcze przez 2 godziny gapiąc się trochę bezmyślnie w komputer. Postanawiam wybrać się do sklepu po sprawunki na śniadanie. Szybki telefon do mamy, zakupy i jestem z powrotem w pokoju. Zrobiłem sobie śniadanie no i tak siedzę czytając materiały na jutrzejsze kolokwium. 
Godzina 13:30 - wielkie dobijanie do drzwi. Nikt ze współlokatorów nie reaguje. Szczerze myślałem, że to goście jednego z nich, do którego znajomi przychodzą non stop. All day all night party -.- Otwieram drzwi a tam stoi starsze małżeństwo, trochę w stylu Janusza i Grażyny. Owa pani skacze do mnie z wielkim krzykiem, że zabiłem psa... Nadmienię tutaj, że ten imprezowicz miał psa, którego wziął ze schroniska. Nam wszystkim powiedział, że jego kolega na okres wyjazdu za granicę oddaje go pod jego opiekę. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie. Pierwsze pytanie w mojej głowie: Ale o co chodzi?! Pani drze się tak, że w sąsiedniej klatce na pewno ją było słychać i zarzuca mi wszystko, po czym informuje, że została powiadomiona policja. Mnie totalnie roztrzęsło. Pukam do pokoju owego lokatora - cisza. Po jakiś 30-40 minutach znów walenie w drzwi. Podchodzę otwieram i nagle ląduję na ścianie. Do mieszkania wpada 6 policjantów z wielkim krzykiem. Mnie i drugiego chłopaka przyciskają do ściany i zadają masę pytań. Uwierzcie mi, totalnie nie wiedziałem co się dzieje. Przeszukanie jego pokoju, wejście do naszych. Wersja świadków: widzieli jak ktoś wypchnął psa, po czym zamknął okno. Ja nic nie słyszałem i nie miałem o niczym pojęcia. Wrócił jeszcze lokator i lokatorka, oczywiście pytania itd. Do pokojów nie możemy wejść, mamy stać. Każą dzwonić po właściciela psa, bo jak on się nie zjawi to zabierają nas na 48h... Serio w tym momencie nie wytrzymałem i po prostu się poryczałem. Uwierzcie mi, że ilość nieprzyjemnych rzeczy, która mnie spotyka i to dzisiejsze zdarzenie przegięło strunę. Dlaczego mam za kogoś nastawiać karku? Policjant widząc mnie powiedział, że to był żart, bo chcą aby on przyszedł. Cóż chłopak dorosły tak bardzo odpowiedzialny, że powiedział przez telefon "pierdolę to" i na tym się skończyło. Gratuluję dojrzałości i brania odpowiedzialności za własne czyny. Z punktu widzenia policji on jest winny i on to zrobił. Zabrali nas na komisariat. Wyszliśmy w 4 osoby z asystą 7 policjantów. Oczywiście wszystkie stare i wredne baby patrzyły się na nas jak na kryminalistów. 
Na komisariacie złożyłem zeznania, powiedziałem co dziś robiłem i to wszystko. Wypuścili mnie i resztę ludzi. Właściciel psa do tej pory się nie pojawił. Liczę na to, że jeśli on jest za to odpowiedzialny to poniesie surową karę. Naprawdę, psina była śliczna i szkoda mi jej ogromnie. Owy człowiek ma IQ 9 latka, więc nie powinien mieć możliwości posiadania żadnego żywego zwierzęcia.
Po tych wszystkich "atrakcjach" i nerwach jestem totalnie wypruty z sił... Nie mam weny na pisanie o czymś innym, bo ta śmierć psa mnie dobiła. 

Mężczyźni też mają prawo do depresji

Pora złamać to tabu. Gdy choruje kobieta - traci pracę, przybiera na wadze, nic jej się nie chce - wtedy facet bierze na siebie utrzymanie domu czy rodziny, idzie do pracy na drugi etat i to jest w porządku. 
Niestety, często jest tak, że w drugą stronę to nie działa. Wyobraź sobie taką sytuację. Pewnego dnia wracasz jak gdyby nigdy nic z pracy. Stwierdzasz, że to wszystko jest bez sensu, że życie jest wiecznym kieratem, że nie powinieneś się narodzić.
Chcesz albo umrzeć, albo schować się przed światem gdzieś głęboko w pokoju. W ręku trzymasz zwolnienie z pracy, trzeba będzie to powiedzieć jakoś żonie.
Przyjęło się powszechnie, że mężczyzna nie ma prawa do takiego załamania, że on musi być odpowiedzialny za los rodziny bez względu na wszystko. Nawet kosztem zdrowia. Facet w takiej sytuacji rzadziej otrzymuje pomoc kobiety. Często jest traktowany jako mniej wartościowy, bo nie potrafi utrzymać rodziny i jest wymieniany na "lepszy model".
Moje pytanie do Was: dlaczego tak jest?


Przy kolacji

Dziś zastanawiałem się od jak dawna interesują mnie faceci. Czasami tak mam, że przy porannej kawie do głowy wpadają mi setki myśli. Są to najczęściej jakieś pytania, nad którymi lubię się zastanawiać. Jedząc kanapkę ”przemieszałem” kronikę wydarzeń w swojej  głowie i okazało się, że…było to zaraz po tym jak miałem swój pierwszy wytrysk. Przed każdymi zajęciami sportowymi miałem ochotę uchylić rąbka kolorowych bokserek moich kolegów z klasy i zobaczyć co kryje się pod ich ogromnymi naprasowankami  na gaciach. Ciekawiło mnie, czy któryś z nich tak jak ja interesuje się chłopakami. Nikt tego nie okazywał. Kiedy pokazywali zdjęcia nagich dziewczyn udawałem, że mnie jarają, bo przecież inaczej nie wypadało… 

Na początku fakt, że chciałbym oglądać nago swoich kolegów wydawało mi się nienormalny. Powtarzałem sobie, że powinienem oglądać cycki koleżanek z sąsiedniej szatni sportowej. Jednak po pewnym czasie zaczęło mnie to coraz bardziej kręcić. O tym, że jestem gejem przekonałem się niedługo potem.

Kiedy byliśmy z klasą na basenie, chłopaki ochładzali się nago pod prysznicem. Był tam też kolega, który mi się podobał. Spoglądałem na niego ukradkiem. Jego zapach i piękne umięśnione ciało sprawiało, że miałem ochotę go pocałować. Niestety nigdy nie odważyłem się tego zrobić.

Czasami wieczorami przed snem przypominałem sobie jego boskie ciało i czułem jak mój oddech przyśpiesza…

Cóż to były za czasy… Teraz niestety świat jest zupełnie inny niż kiedyś...


Dzień Kobiet

Wszystkim Czytelniczkom mojego bloga, a także każdej Kobiecie życzę mnóstwo radości, sukcesów w życiu zawodowymi i prywatnym, jak najmniej zmartwień (najlepiej wcale), a także wiele wiele miłości i to nie tylko w Dzień Kobiet.


Samotny :)



Szybka przekąska - francuskie paluchy

Czuć powoli wiosnę w powietrzu.
Słońce cieszy mnie jak nigdy.
Czuję przypływ cudownej energii.
I uśmiecham się.
A dla Was dziś pomysł na szybką i smaczną przekąskę.
Czy są tu jacyś wielbiciele francuskiego ciasta?


Fotorelacja: Wrocław

Ostatni, lutowy weekend był taki miły.
Dobrze wracać do miejsc urokliwych i pełnych wspomnień.
Fajnie na każdym kroku powtarzać sobie: A pamiętasz...?
Szkoda, że w samotności. 
Uważam, że powrót w pewne miejsca, które kojarzą się tak a nie inaczej z ta osobą, dodają trochę siły i sprawiają, że przeszłość już tak nie boli.


Pogoda choć niezbyt zachęcająca nie zraziła mnie. Wrocław!



© Agata | WS | x.