Na szczęście poniedziałek minął.
Nie cierpię poniedziałków. Z całego serca. Najchętniej w każdy pierwszy dzień tygodnia zawinąłbym się w kołdrę, schował się przed światem i nie wychodził z łóżka. A jeszcze lepiej leżeć tak wtulonym w swojego Chłopaka.
Choć przy smażeniu naleśników, popisuję się przewracaniem ich na drugą stronę w bardzo efektowny sposób, to gdy przychodzi ochota na omlet nie jestem już takim cwaniakiem.
Mogę podrzucać patelnię z naleśnikiem z zamkniętymi oczami, ale gdy jego "kolega" wymaga obrócenia, zaczynam się stresować. Zwykle ociągam się z tym do ostatniej chwili, nerwowo zerkając pod spód omleta czy aby na pewno już pora.
A wiadomo że to ostatni dzwonek.
I zwykle wychodzi nieporadnie, niezgrabnie i nieudolnie z kilkoma brzydszymi słowami w głowie (a czasem i na ustach).
Dziś nie było inaczej, a z racji poniedziałku jeszcze gorzej.
Może kiedyś.
Dobrze, że wygląd nie wpływa w żaden sposób na smak i omlet mimo swej niedoskonałości, był tak naprawdę idealny. Delikatny, puszysty i rozpływający się w ustach.
Składniki (porcja na 2 osoby):
- 4 jajka
- 6 pieczarek
- pomidor
- 2 łyżki mleka
- 3 płaskie łyżki mąki
- szczypiorek
- sól, pieprz
Do miski wbić jajka i dobrze wymieszać. Następnie dodać mąkę i mleko. Mieszać dokładnie, aby nie było żadnych grudek. Pokrojone pomidory, pieczarki i szczypiorek wrzucić do masy jajecznej o wymieszać. Doprawić solą i pieprzem do smaku. Na patelni dobrze rozgrzać masło, wylać masę i na bardzo małym ogniu smażyć omlet, pod przykryciem. Gdy zetnie się z jednej strony i podwadzamy łopatką będzie ładnie odchodził od patelni, przewrócić go na drugą stronę i smażyć do zarumienienia ( ja zsuwam go na pokrywkę lub talerz, przykrywam patelnią i szybko odwracam, tylko koniecznie ubierzcie rękawiczki lub róbcie to przez ściereczkę, żeby się nie poparzyć).
Smacznego! :)
Ale mi zrobiłeś smak na omleta ;> Chyba trzeba będzie zrobić :D
OdpowiedzUsuńPS. Pisz więcej w dziale o życiu! Uwielbiam czytać Twoje wpisy.