Ciężka sprawa w tym roku z „tymi całymi” Świętami Bożego Narodzenia. Nie jest dziwne, że jedni na te dni czekają z utęsknieniem, a inni potrafią je nawet dosłownie przekląć. Nie zmienia to faktu iż każdy z nas ma inne nastawienie do tego czasu, kiedy (znów teoretycznie) najważniejszy jest roztaczający się pokój, rodzina…/uzupełnij według uznania/
Niczym mantrę powtarza się dość powszechnie, że Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas. I tak jest bez wątpienia.
Pewne jest tylko pojawianie się w pewnym momencie „Ducha Świąt”, który mimo wszystko w jakiś sposób uderza wszystko i wszystkich swoim pylistym, złotym i srebrnym ramieniem. Wydawałoby się, że spaceruje to tu, to tam i roztacza zapach, który każdy kojarzy tylko ze Świętami, choć w ciągu całego roku może się zetknąć chociażby z odświeżaczem powietrza o zapachu leśnym.
„Duch Świąt”… Gdyby był on uosobiony bardziej realnie, zapewne w dzisiejszych czasach byłby mega dyrektorem swoich ekstra sieci, pełnych hipermarketów zawalonych super towarami sprzedawanymi tylko w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. Co więcej, nasz wyimaginowany właściciel otwierałby te sklepy tylko w okresie świątecznym, a i tak byłby spokojny o swoje fundusze przez cały rok.
+
Dość głupawki.
W okresie dzieciństwa większość z nas – małych, uroczych szkrabów - wyraźnie odczuwa niecodzienną atmosferę tak zwanej magii świąt. Mnie kojarzy się ona zupełnie inaczej, a przecież święta to taki wspaniały czas! Sprzątanie, gotowanie, kłótnie rodzinne, udawana uprzejmość, narzekanie przy stole: na politykę, na kościół, na gender (... i tak można by wymieniać), chlanie do upadłego (bo przecież się rodzina raz w roku łaskawie spotkała, a to idealna okazja). Zbliżające się święta można było zaobserwować w sklepach już w PAŹDZIERNIKU, dzisiaj współczuję ludziom którzy stoją w niekończących się korkach na parkingach galerii handlowych. Jednak zastanawiam się jaki jest w tym sens. Jeśli są zapracowani, zmęczeni to po co dokładać sobie więcej zajęć, zmartwień? Czy nie lepiej ten czas spędzić z osobami, które się kocha, przy skromnym posiłku, nie przy syto ustawionym stole, gdzie większości potraw i tak nie damy rady zjeść. Polska to taki katolicki kraj, a tak naprawdę wydaje mi się, że ateiści, którzy spotkają się w tym czasie, obchodzą je poprawniej niż wiele wierzących osób. Nie robią tego z przymusu, prezenty nie są najważniejsze, nie łamią się opłatkiem, składając fałszywe życzenia, przede wszystkim cieszą się swoim towarzystwem. Nie chce być źle zrozumiany, to co piszę, jest po prostu wynikiem mojej obserwacji. Komercja zjadła to święto, albo inaczej to my daliśmy się zjeść. Najpierw się naharujemy, żeby wszystko przygotować, zjemy, po drodze pokłócimy się z najbliższymi, wieczór spędzimy przy komputerze lub telewizorze, a święta zakończą się ulgą, że wszystko to się skończyło i możemy odpocząć (jeśli ktoś ma ten zaszczyt i nie musi iść do pracy). A przecież nie o to chodzi. Co roku miałem i nadal mam nadzieję na poprawę stanu rzeczy, jednak na próżno. Pewne kwestie chyba nigdy się nie zmienią, dopóki będę spędzał święta z rodziną. Kiedyś w przyszłości wszystko będzie po mojemu.
Często jednak wiele spraw nie układa się tak jak uprzednio planowaliśmy. Ludzie których w życiu najszczerzej pokochałem, a nawet z którymi dzieliłem wspólne życie, te święta spędzają już z kimś zupełnie innym. Tak po prostu ułożył się mój los i niczego nie mogę w tej sprawie zmienić. Nie mogę, choć bardzo bym tego pragnął. Życie uczy nas godzenia się z jego wyrokami, pokory i zdolności do kompromisu. Święta to także czas nadziei, a z końcem roku często wiąże się snucie planów na rok kolejny. Wierzę, że wkrótce, może już w kolejne święta, moja osobista sytuacja wyglądać będzie zupełnie inaczej.
Z okazji Świąt życzę Wam, by bez względu na okoliczności nigdy nie opuszczała Was nadzieja. Nie pozwólcie by ta iskierka kiedykolwiek w Was zgasła lub by ktokolwiek odważył się ją zgasić. No i zdrowia życzę. Oczywiście…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz