Jesień lubi przeziębiać.
Zimne poranki, wyczekiwanie na przystankach, na tramwaj, na autobus, za cienka kurtka, niedoleczony katar, szalik w torbie zamiast na szyi i nietknięte opakowanie witamin w szufladzie.
Więc wcale nie dziwi mnie fakt, że "jesień" znów mnie załatwiła.
Ale spokojnie, luz blues.
Dalej jestem w grze.
Więc jaki domowy sposób, jest najlepszy na przeziębienie?
Mój to lipa z miodem i z cytryną. Taka mikstura od dawna jest moją metodą pierwszego rzutu, gdy zaczynam czuć, że coś mnie łapie.
Lipa jest zwykle stosowana w chorobach przebiegających z podwyższoną temperaturą, jako środek napotny. Wykazuje również działanie przeciwzapalne, a dzięki obecnym śluzom - osłaniające i powlekające. Och wymądrzyłem się trochę, wystarczy, wybaczcie. Ale to chyba już takie moje lekowe zboczenie ;)
Zatem na koniec, tylko dodam, że miód i cytryna genialnie podkręcają smak ( no i też trochę dobroczynnych walorów zdrowotnych przy tym mają ;)
No więc ma ktoś ochotę?
Jedną saszetkę z suszem lipowym zalewamy wrzątkiem (ok. 200 ml), przykrywamy i parzymy około 10 minut. Następnie odkładamy spodeczek i zostawiamy na 2-3 minuty, by napar lekko przestygnął ( miodu nie wolno dodawać do bardzo gorących napojów, bo traci swoje cenne właściwości ).
Na koniec dodajemy 2 łyżeczki miodu, plasterek cytryny, mieszamy i można pić - najlepiej pod ciepłym kocem, w grubych skarpetkach i porozciąganym dresie, oglądając ulubiony serial ;)
Zdrówka życzę! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz