Wyrzucony...

Witajcie,
Dawno mnie tu nie było. Znów. Złożyło się na to wiele kwestii. Szukanie nowego mieszkania - na szczęście się udało i mam nadzieję, że nie trafię ponownie na towarzystwo narkotykowe i latające psy, sesja - zaliczona w 90%, został mi jeszcze jeden egzamin, niestety najważniejszy :( Najlepsi zdają we wrześniu :D. Najważniejsze, że jest Samuraj, z którym uwielbiam spędzać czas i jest to najlepszy czas w ciągu dnia. Pragnę w tym miejscu powiedzieć Samuraju, dobrze że jesteś :)

Teraz mniej przyjemne rzeczy...
Przyjechałem dziś do rodzinnego miasta, gdzie mam odbywać miesięczne praktyki wakacyjne. Sama myśl o przyjeździe tutaj powodowała ból brzucha. Powodem jest mój ojciec. Wspominałem o relacjach, które nas łączą. Przekroczyłem zatem dziś próg mieszkania po 13 godzinach jazdy i się zaczęło. Nie było mnie tu od Wielkanocy. Ojciec oczywiście pijany totalnie. Pierwszym punktem zapalnym było to, że nie przyjechałem samochodem... Wytłumaczyłem mu, że benzyna jest droga. On natomiast stwierdził, że nie chciało mi się umyć samochodu i to dlatego. Po krótkiej wymianie zdań ubrał się i chwiejnym krokiem poszedł do sklepu po kolejne 0,7. Kolejnym problemem było to, że siedzę przy komputerze i czytam opowiadanie wysłane przez Henia (jest świetne :) ) i jego to bardzo denerwowało. Następnie jak mogłem nie zachwycić się jego nowym telefonem. Powinienem się posikać z zachwytu. No i w tym miejscu kazał mi po prostu wypierdalać z mieszkania. Stanowczo powiedziałem, że nie przyjechałem do niego tylko do mamy, siostry i psa. Zapytał czy wynająłem sobie coś w mieście, ponieważ on przez miesiąc nie ma zamiaru oglądać mojej gęby i mam się wynosić z jego mieszkania. 
No i jestem obecnie u dziadzia i tutaj pozostanę przez ten miesiąc praktyk. Na tamto mieszkanie nie pójdę. Nie ma takiej opcji... Nie będę jak bezdomny tułać się i nikt mnie nie będzie wyrzucał. To moja ostatnia podróż tutaj. Dotrzymam tym razem słowa i moja noga więcej tutaj nie postanie.
Przeczuwałem, że będzie źle... Teraz martwię się jak to będzie, czy nie zrobi awantur mamie... Na szczęście mam niedaleko, więc w razie potrzeby szybko tam będę i chyba pomogę mu przejść na drugą stronę, skoro życie nie chce go stąd zabrać...
Mam dość tego wszystkiego. 

Na pocieszenie fotka mojego pieska z dzisiejszego spaceru :)



12 komentarzy:

  1. Raz kolejny się przekonuję, iż kobiety w większości to głupiutkie stworzenia. Pomijam już brak zrozumienia dla tkwienia w takich związkach, ale w głowie mi sie nie mieści, iż można pozwolić płacić dzieciom za swoją infantylność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie winię za to mamy. Ja wiem, że ona to robi też dlatego, żeby była kasa na moje studia ... Wszystko jest moją winą :/

      Usuń
    2. Nie przekonasz mnie, iz przyzwolenie kobiety na wzrastanie jej dzieci w rodzinie dysfunkcyjnej jest podejmowane dla dobra kogokolwiek. Nie mówię, iz od alkoholika trzeba się odwrócić. Nie, trzeba mu pomóc, ale nie kosztem dzieci.

      Usuń
    3. Jemu się nie da pomóc. On sam musi tego chcieć, a z jego strony chęci 0. Myśleliśmy, że się zmieni jak przeszedł zawał i faktycznie, chwilę był spokój, do wiosny. Zaczął od nowa. Nie wykorzystał szansy, którą dostał. Z tego, co się dziś dowiedziałem, pije kolejny dzień z rzędu...

      Usuń
  2. Oj dobrze wiem, jak to jest, kiedy po prostu nie chce Ci się wracać do domu, bo wiesz co tam zastaniesz. Szczerze Ci współczuję...
    A wybierasz się może do Krakowa? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czułem, że będzie źle, ale nie aż tak. Z drugiej strony nie ma mnie tam, nie ma punktu zapalnego.
      Jeszcze teraz na ten weekend jadę do siebie, ale potem w następny dlaczego nie :)

      Usuń
    2. :) w takim razie czekam na info :)

      Usuń
  3. Fajną masz psinę ;)

    Pisałeś mi już wcześniej o twojej sytuacji w domu, niefajnie masz pod tym względem. Dobrze, że chociaż u dziadka możesz być i mieć trochę spokoju. Co się tyczy twojego ojca - rodzicem łatwo zostać, tak trudno nim być. Myślę, że on nim w ogóle nie jest, po tym co piszesz. Przykre.

    Pewnie i tak nie odpiszesz albo olejesz ten komentarz, bo się chyba obraziłeś...ale trzymaj się :) Głowa do góry, będzie jeszcze ok ;)

    pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Cytrynku,
      Oczywiście, że nie oleję Twojego komentarza. Miałem nie raz odpisać na Twoje wiadomości, ale ciągle coś miałem na głowie lub różnie bywało z nastrojem. Teraz już jest lepiej. Jestem w trakcie przeprowazki. Będę miał dużo czasu na nadrobienie tego, co trochę upadło z mojej winy.
      Nie obraziłem się.
      A co do mojego 'ojca', jest dla mnie totalnie obcą osobą, z którą łączy mnie niestety aż nazwisko.

      Usuń
    2. Spoko ;) po prostu jeśli będziesz chciał to się odezwij na meila czy gg, ale nie zmuszam, jeżeli nie masz/będziesz mieć ochoty ze mną gadać czy coś to się nie obrażę, zrozumiem :).

      Poza nazwiskiem to chyba jeszcze jakieś geny cię z nim łączą, ale z tego co cie zdążyłem troszeczkę poznać to raczej nie te złe ;)

      Usuń
  4. W mojej rodzinie nie było super, mój tata również zmagał się z problemem alkoholowym i nie umiał sobie pomóc ani przyjąć pomocy od innych.
    Z drugiej strony człowiek ( w tym Twoja mama) chcą zrobić dla każdego dobrze swoim kosztem tkwi w tym.
    Smutne, że przez upadek jednej osoby z bólu cierpią inni.
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego tak bardzo chcę skończyć już studia i stać się niezależnym finansowo. Dzięki temu mama śmiało będzie mogła od niego odejść i zacznie w końcu normalnie żyć. Mój czas w rodzinnym mieście powoli dobiega końca i wracam do siebie. Już tęsknie za mamą i cholernie mnie boli, że nie widywałem się z nią tak długo jak chciałem, że nie mogłem być ciągle z nią, bo nie wiem kiedy znów się zobaczymy :(

      Usuń

© Agata | WS | x.