Sam na sam ze sobą, jak w klatce z dobermanem,
po co i dlaczego jestem swego losu kowalem?
Nie zmienię tego czego nie zrobiłem,
co powiedziałem i kogo skrzywdziłem.
O Ciebie walkę przegrałem, mało z siebie dałem?
Sam z bólem tu zostałem, wiem źle wybrałem.
Wartości nie doceniałem, sens życia utraciłem.
Zrozumiałem zbyt późno, me działania na próżno.
Sam na sam ze sobą, chwilami nie do wytrzymania.
Żyć dalej trzeba, emitować brak chęci poddania.
Wiarę zawsze trzeba mieć, choć czasem jej brakuje.
W końcu przecież się odmieni, każdy z nas się odkuję.
Ma psychika zmęczona, w sercu ciągle on.
Mam już myśli moich dosyć, nie radze sobie już z tym.
Co raz częściej o tym myślę jak zakończył to bym.
Często chce sobie ulżyć, wyskoczyć z okna mojego,
Nic bym sobie nie zrobił nie mam budynku tak wysokiego.
Ma dusza filozofa różne rozwiązania rozpatruje,
może duża prędkość czy substancja się otruje?
Te głupie myśli na nic bo w środku większa siła drzemie.
Chęć bycia znowu z Tobą ma dużo większe znaczenie.
Będę cały czas w to wierzył choć nadzieja matką głupich.
Co mi pozostało? Może dasz rade oczekiwanie skrócić?
Chce się z tym uporać, nie stracić życia przy tym.
Musze walczyć o to by moc znowu być szczęśliwym.
Kocham Cie kurwa lecz to nie ma znaczenia.
Chcę się z Tobą spotkać mam Ci tyle do opowiedzenia.