Pragnę poinformować, że nie chcę swoimi poglądami na pewne sprawy, zmieniać niczyjego spojrzenia na świat. Nie będę tutaj namawiał do realizowania się w homoseksualizmie ani do uczestniczenia w żadnych paradach, w których de facto i ja nie uczestniczę. Życie każdego człowieka jest już gdzieś zapisane, każdy ma inną drogę do przebycia i musi ją odnaleźć osobiście.
Choroba? Geny? Złe wychowanie? Jest wiele teorii i odpowiedzi na pytanie "Skąd bierze się homoseksualizm". Nie wiadomo tak naprawdę skąd to się bierze. Na pewno nie jest to choroba. Czy stwierdzenie "ludzie kochający inaczej" jest prawdziwe? Moim zdaniem nie. My kochamy tak samo, tyle tylko, że osobę tej samej płci. Nasza miłość naprawdę potrafi być wielka. Prawdą jest to, że miłość między kobietą i mężczyzną jest pełniejsza. Zgadzam się z tym w 100%.
Nie mam zielonego pojęcia, która teoria genezy homoseksualizmu jest prawdziwa. Wiem jak to było w moim przypadku i jestem skłonny stwierdzić, że u większości gejów skłonności homoseksualne są wynikiem złego, bądź braku kontaktu z ojcem w okresie dojrzewania. W moim przypadku jest to bardzo zły kontakt. Nie pamiętam, żeby ojciec mnie przytulił, odebrał kiedyś ze szkoły. Wiele przez niego wycierpiałem, nie był dla mnie taki wzorem.
Ojca można porównać do takiej potężnej budowli, której nic nie ruszy, o którą można się oprzeć. Ja nie zbudowałem w sobie, przez zły kontakt z tą "budowlą" męskości, takiej jaką ma mój ojciec. Jestem słaby, jak domek z kart. Po wielu gejach to widać, że brakowało im dobrego kontaktu z ojcem. Brakuje takiego solidnego fundamentu. Owszem, są przypadki (osobiście taki znam), że chłopak miał bardzo dobry kontakt z ojcem, jest gejem, ale nie jest męski. Tak jakby gdzieś to po drodze zanikło. Ma raczej, nazywając rzeczy po imieniu - cioterskie ruchy i sposób bycia. Ale sądzę, że jest to wyjątek potwierdzający regułę. Choć pokusić mógłbym się o stwierdzenie, że tutaj pierwszy skrzypce grają geny. Jest to chłopak bardo delikatny, przesadnie jak na moje oko dbający o wygląd. Sposób mówienia, poruszania się, gestykulacja (to się chyba nazywa "miękki nadgarstek"), nie wynikają właśnie z wychowania.